Odkryj wartość trudnego doświadczenia – moich 15 lekcji związanych z pisaniem
Z doświadczenia rozum się mnoży.
Mikołaj Rej
Życie jest drogą, która nas rozwija. Ten rozwój możliwy jest poprzez naukę. Natomiast nauka – przez doświadczenie. Nie zawsze jesteśmy na to gotowi i opieramy się. Jednak prawda jest taka, że im bardziej się buntujemy przeciwko życiu, tym trudniejsze i bardziej niezrozumiałe jest dla nas dane doświadczenie. Z tego powodu nierzadko rezygnujemy ze swojej pasji – twórczości, nie potrafimy ponownie się otworzyć na to, co głęboko w nas jest. A powinno być odwrotnie.
Dzisiaj opowiem Ci o moim osobistym doświadczeniu utraty brzmienia głosu i 15 lekcjach, jakie mi ono przyniosło. Faktycznie było ich więcej, ale wybrałam te, które mają znaczenie dla mojej twórczości i pisania. Dzielę się nimi z Tobą, żeby pokazać Ci, że nawet z najtrudniejszymi doświadczeniami jesteśmy w stanie sobie poradzić i że wszystko dzieje się “po coś”. Tylko od nas zależy, czy zechcemy zauważyć te powody.
Zapraszam Cię do lektury o tym, co ja odkryłam.
1. Jeśli wybieram intuicyjnie, wybieram najlepiej.
Wiele lat temu na swoją pasję wybrałam pisanie. Idąc za głosem serca, zaczęłam robić coś, co nigdy się nie zdezaktualizuje, co zawsze będę mogła robić i czego żadna życiowa zmiana mi nie odbierze. Z biegiem czasu wyczerpywało się moje zdrowie, ale wewnętrzne źródło twórczości zawsze było tak samo żywe.
2. Doświadczam trudu nie po to, żeby się złamać, lecz by poszerzyć swoją świadomość.
Rozpiętość moich doświadczeń sprawiła, że pojmuję życie na różnych szczeblach. Od pewnej beztroski po walkę o każdą chwilę. Dzięki temu mam w sobie wielkie pokłady empatii i świadomości na co dzień, które potrafię przekazać innym poprzez pisanie. Utwierdziłam się w przekonaniu, że słowo pisane jest trwalsze od mówionego (mimo obecnych możliwości nagrywania i słuchania na urządzeniach mobilnych), a także wymaga wzmożonej uwagi za każdym razem, gdy się do niego wraca.
3. Lęk może stać się moją siłą.
Tracąc brzmienie głosu, nie wiedziałam, czy będę potrafiła nawiązywać kontakty z ludźmi. Ale kiedy skupiłam się na twórczości, zaczęły napływać do mnie informacje zwrotne od czytelników. Że sięgając po moje wiersze, odnoszą wrażenie, jakby czytali o sobie. Źe w poszczególnych strofach czują się rozumiani, wysłuchani. Albo że odnajdują nadzieję. Czasami czują, że opowiadam im o sobie. I odpisują. W ten sposób powstaje moja relacja z czytelnikami. Niejednokrotnie bliższa i głębsza niż gdybyśmy mogli tak po prostu, przelotnie porozmawiać.
4. Przez to, że jest mi trudniej, jest mi łatwiej.
Jestem świadoma swoich ograniczeń i możliwości. Sprecyzowany kierunek sprawia, że nie muszę eksperymentować i sprawdzać, jaka forma przekazu jest dla mnie najlepsza (np. live, podcast czy blog). Oczywiście takie próby są ciekawe i rozwijające, ale ja mogę zaoszczędzić czas, działając od razu w określony sposób. Nie muszę zastanawiać się, czy dobrą formę dla siebie wybrałam.
5. Coś/ ktoś może zagłuszyć mój głos, ale nic nie jest w stanie wyciszyć tego, co mam w głowie.
Najważniejsze nie jest to, co mówię, lecz to, co myślę. Nie tworzą mnie słowa, ale wiedza, przekonania, uczucia. Wszystko to, co jest wewnątrz mnie. Jeśli nie pozwolę, by jakiegokolwiek okoliczności zewnętrzne na to wpłynęły, jeśli tego w sobie nie stłamszę, bez względu na wszystko pozostanę sobą. Im bardziej jestem cicho na zewnątrz, tym głośniej słyszę siebie w środku. Dzięki temu potrafię autentycznie pisać.
6. Nie zawsze mam wpływ na to, co mnie spotyka, ale mam 100% wpływu na to, jak zareaguję.
Zawsze czułam, że buntowanie się przeciwko niechcianym zdarzeniom w życiu nic mi nie da. Nie znaczy to, że nie cierpię z ich powodu, ale akceptuję. Siłę do tego daje mi możliwość wyboru. Stać w miejscu lub wręcz się cofać, czy iść do przodu z tym, co dostaję. Świadomość faktu, że to mój wybór i jestem za niego odpowiedzialna jest najcenniejsza. Dlatego trudności, które napotykam na swojej drodze nie przysłaniają mi możliwości tworzenia, lecz jeszcze bardziej do niego motywują.
7. Potrafię pisać tak, jakbym mówiła.
Przekonałam się, że nie muszę głośno mówić, żeby ludzie mogli mnie słuchać. Kiedy udzielam pisemnej odpowiedzi do wywiadu lub tworzę artykuł skierowany bezpośrednio do czytelnika, piszę w taki sposób, jakbym mówiła i wyraźnie odróżnia się to od innych tekstów. Takie informacje dostaję w feedbacku. Robię to automatycznie, ale gdy zwróciłam na to uwagę, również miałam wrażenie, jakbym siebie słuchała. To jest moim wyróżnikiem, który odkryłam w momencie zamiany mowy na pisanie.
8. Kiedy słucham, bywam bardziej przydatna, niż gdybym mówiła.
W dzisiejszych czasach powszechny wśród ludzi stał się deficyt poczucia wysłuchania i zrozumienia. Ja posiadam umiejętność słuchania i dar sprawiania, że ludzie chcą mówić, otwierają się. Jestem przekonana, że obdarzając ich uważnym słuchaniem, niejednokrotnie daję im więcej niż gdybym dużo mówiła. Następnie, pisząc o tym, czego potrzebują, przynoszę im ukojenie, podsuwam rozwiązanie.
9. Mogę sobie zaufać. Zawsze znajdę sposób.
Nie mam kontroli nad wszystkim, co pojawia się na mojej drodze, ale zawsze znajduję odpowiedź na pytanie, co z tym dalej zrobić i jak żyć. Niejednokrotnie byłam w sytuacji, gdy coś wydawało się niewykonalne (np. studia, pisanie obszernych tekstów), a jednak istniał sposób, żeby stało się możliwe. Jeśli nie mogę mówić, mogę pisać. Jedno zastąpię drugi. Itd. Wiem, że będę szukać rozwiązania tak długo, aż je odnajdę. I będę miała przy sobie ludzi, którzy mi w tym pomogą.
10. Przerobię każdą lekcję, którą otrzymam. Nawet tę, która mnie najbardziej zaskoczy.
Robiłam wszystko, żeby zachować brzmienie głosu. I nie sądziłam, że jeśli zawiedzie, to stracę go na tak długo. To była lekcja dualności oczekiwania. Z jednej strony nie spełniło się, a z drugiej uwydatniło coś, na co nie liczyłam. Brak głosu uświadomił mi, jak wiele odcieni i zastosowań może mieć moja twórczość, moje pisanie.
11. Nic nie jest w stanie odebrać mi nadziei i wiary w to, co robię.
Nie jest łatwo robić to, co robię. Niełatwo mi pisać – fizycznie. Uświadomiłam sobie, że skoro jednak tak bardzo to kocham i otrzymuję życiowe wskazówki, żebym to wciąż robiła, to musi być ważne i wartościowe. To buduje. To sprawia, że się nie chwieję. Już nie.
12. Nie muszę mówić, żeby moje wiersze rozbrzmiewały na dużej scenie.
Na spotkaniach autorskich to zwykle autor czyta swoje wiersze czy fragmenty książek. Na moich wieczorach poetyckich jest inaczej. Teksty mojego autorstwa czytają zaproszeni przeze mnie goście. Dotąd byli to m.in. aktorzy: Anna Dymna i Krzysztof Respondek, Lekki Teatr Przenośny, poeci: Andrzej Kanclerz i Grzegorz Kielar. Wiersze w wersji śpiewanej prezentowali Maria Druch i Marek Motyka. Wszystkie te osoby są wspaniałymi artystycznymi duszami. Słuchając, jak przedstawiają moje teksty, jestem zaszczycona i nie odczuwam żalu, że osobiście nie mogę ich zaprezentować.
13. Nie warto czekać aż coś się zmieni. Lepiej działać od razu, z tym, co mam teraz.
Postanowiłam nie czekać aż będzie łatwiej, bardziej dogodnie. Aż będę miała więcej siły, możliwości. Aż będę mogła powiedzieć, na głos przeczytać. Pisałam tak, jak mogłam, jak potrafiłam, z tym, co w danej chwili miałam. I wciąż tak robię. Na nie warto odkładać działania. Szkoda czasu, szkoda życia.
14. Trafieniem w punkt można zastąpić elaborat.
Dzięki trudnościom z mówieniem, wykształciłam w sobie umiejętność trafiania w sedno bez owijania w bawełnę. Swój przekaz potrafię zawrzeć w niewielkiej ilości słów. Nie zawsze trzeba pisać dużo. Chodzi o to, żeby było treściwie. Oczywiście wszystko zależy od rodzaju tekstu. Idealnie sprawdza mi się np. w wierszach. To są zwykle niedługie utwory, które opowiadają całe życiowe historie. W feedbacku często słyszę właśnie to określenie: “w punkt”.
15. Jestem tu w określonym celu.
Wiem, że – tak, jak każdy z nas – mam na Ziemi określony czas na to, aby odkryć swoją ścieżkę i wyrazić siebie, dzieląc się z innymi tym, co jest dla mnie wartościowe. Wiem również, że moim osobistym wyborem jest, czy to zrobię, czy zaprzepaszczę tę szansę. Wiele z doświadczeń, które przeżyłam coraz bardziej potwierdzało mi moją ścieżkę pisania. Dlatego nie cofam się, nie odwracam. Wyciągam konstruktywne wnioski i idę.
Niektórzy twierdzą, że do wszystkiego można dorobić ideologię. Pewnie tak jest, ale nie o to w tym chodzi. Najważniejsze, żeby odróżniać prawdziwe przeszkody od tych, które się nimi tylko wydają i sabotują nas. Źycie daje lekcje, które mają nam coś uświadomić. Nie stawiajmy im na siłę oporu, bo to nas przed nimi nie uchroni. Warto natomiast przerabiać je cierpliwie i z uwagą, żeby dostrzec ich prawdziwą (i często ukrytą) wartość.
Przygotowałam dla Ciebie checklistę, która wskazuje poszczególne kroki do wykonania, żeby odnaleźć wartość swojego (trudnego i nie tylko) doświadczenia.
NAJNOWSZE KOMENTARZE